Tort Sachera od kilku lat robiłam jeden raz w roku.
Na swoje urodziny, które wypadają w Wigilię.
Była to już niemal tradycja, gdy po kolacji wigilijnej, przy herbacie całą rodziną wcinaliśmy ten czekoladowy wypiek.
Niestety 2 lata temu zgubiłam swój niezawodny przepis.
Próbując innych przepisów tort mi niestety nie wychodził, przez co zniechęciłam się do jego robienia. Z tego powodu na Święta 2012 roku upiekłam coś innego.
Jednak tęskno mi było jakoś niego, więc postanowiłam na ostatnią Wigilię podjąć kolejną próbę.
Tym razem miało być ciężej, bo oprócz wykorzystania innego przepisu niż mój ten zagubiony, nie mogłam już użyć do jego wypieku mąki pszennej.
Tak więc, z pewną obawą, wykorzystując przepis zamieszczony na
Moje Wypieki oraz wprowadzając pewne modyfikacje, powstał torcik, który, ku mojemu zaskoczeniu, był najlepszą wersją tego ciacha jaki kiedykolwiek zrobiłam.
Ten tort ma tyle samo zwolenników co i przeciwników. Niektórzy skarżą się m.in. na to, że ciasto jest zbyt suche. Jeśli chodzi o podaną przeze mnie wersję, ciasto jest bardziej wilgotne. Co mile mnie zaskoczyło. Wiem też, że ta wersja znacznie różni się od oryginalnego przepisu, jednak jest to moja interpretacja. Nie uznaję jej jako jedyną i słuszną :)
Niestety jakość zdjęć nie powala. Tort zrobiłam niedługo przed kolacją wigilijną. Było już ciemno, a mój taniutki aparacik nie jest stworzony do takich warunków.
Nie zamieszczam również tortu w przekroju. Tort miał być dla gości/rodzinki, więc głupio byłoby go podać rozciętego.
Kiedyś na pewno podmienię zdjęcia.