W dzieciństwie nie lubiłam żadnych zup.
A już zupa szczawiowa odstraszała mnie w momencie przygotowania.
Najpierw trzeba było iść na łąkę i zbierać te "chwasty",
a potem jeszcze przebierać wszystko z traw i odcinać łodyżki.
Zanim zupa była gotowa, ja już dawno byłam na "nie" ;)
Wczoraj pierwszy raz poszłam na szczaw "w dorosłych czasach".
Dzisiaj ugotowałam zupę.
Trochę z pamięci, trochę posiłkując się przepisami z internetu.
4 porcje
1.5 litra wody
500g ziemniaków
1 duża marchewka
1 korzeń pietruszki
3-4 duże garści szczawiu
2 łyżki oleju rzepakowego
kubeczek jogurtu naturalnego
2 jajka
sól, pieprz
mielony, suszony czosnek
Ziemniaki obieramy, kroimy w kosteczkę. Marchew i pietruszkę ścieramy na tarce o grubych oczkach. Wszystkie warzywa przekładamy do garnka, zalewamy wodą. Gotujemy, aż ziemniaki zmiękną.
Na patelni rozgrzewamy olej. Przesmażamy szczaw aż zmniejszy znacznie swoją objętość. Dokładamy do zupy.
Jajka rozbijamy do kubka, roztrzepujemy widelcem. Powoli dolewamy do zupy, ciągle ją mieszając.
Doprawiamy solą, pieprzem i czosnkiem.
Gotujemy jeszcze z 5 minut.
Podajemy z kleksem jogurtu naturalnego.
Nigdy nie jadłem takiej "świeżej". Mama zawsze robiła z tego słoiczkowego.
OdpowiedzUsuńJak byłem mały ,mama codziennie musiała robić zupę. Najczęściej szczawiową! A teraz to prawie w ogóle nie jem zup ;P
Pzdr!
Wydaje mi się że to jest Twój największy błąd że nie jadasz zup.Zupy są cudowne.Dla mnie zupa (oczywiście mówie o zupach treściwych)jest wystarczającym posiłkiem dziennym,
Usuńlubię :) :*
OdpowiedzUsuńOstatni raz jadłam szczawiową gdy byłam dzieckiem, więc może zrobię! Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuń