Pasztet powstał z resztek po robieniu mleka sojowego KLIK.
Można jednak użyć soi wcześniej "nie używanej" :)
Przepis napiszę od podstaw, ale spokojne możecie podmienić ziarna soi na to co zostało po zrobieniu mleka.
400g suchych ziaren soi (namoczonych przez noc w wodzie i odcedzonych)
2-3 jajka
2 cebule
1/2 selera
2 łyżki musztardy
2 łyżeczki czarnuszki
5 łyżek ziaren słonecznika
1 łyżeczka soli (polecam himalajską)
pieprz mielony
olej rzepakowy
Soję gotujemy do miękkości w wodzie. Odcedzamy i mielimy.
Cebulę siekamy, seler ścieramy na tarce o grubych oczkach. Warzywa przesmażamy na odrobinie oleju rzepakowego, dodać do soi. Dodać musztardę, czarnuszkę i 3 łyżki słonecznika. Doprawić solą i pieprzem. Wszystko zagnieść. Masę przełożyć do wyłożonej papierem do pieczenia keksówki. Wierzch pasztetu obsypać słonecznikiem.
Pasztet piec w nagrzanym do 200st.C piekarniku ok. 40-45 minut.
Uwaga: pasztet wykonany z resztek po mleku sojowym może być bardziej suchy. Polecam wtedy dodanie więcej jajek (około 2 więcej). Można dodać też trochę oleju do masy.
O rany, takie pasztety zawsze są u nas mile widziane :)
OdpowiedzUsuńBierzemy z połowę! :D
Bardzo fajny pomysł na zagospodarowanie resztek po mleku roślinnym :) nie lubię jak cokolwiek marnuje się w kuchni!!!
OdpowiedzUsuńDawno nie robiłam już warzywnego pasztetu, a chodzi za mną od dłuższego czasu :P Muszę się wziąć za zrobienie takiego niebawem :)
OdpowiedzUsuńWitaj, będę stałą bywalczynią, ponieważ ze względu na zakaz pszenicy od endokrynologa muszę zrewolucjonizować moje menu :) Czekam na kolejne wpisy i zapraszam do mnie! Dołączam do obserwatorów.
OdpowiedzUsuńwitam na blogu :)
Usuń