Czytelnicy Nowej Debaty zdążyli już przywyknąć do tego, że zawsze
kiedy aparat państwowo-medyczno-dietetyczno-farmaceutyczny formułuje i
nagłaśnia jakieś zalecenia, bezpieczniej jest postępować dokładnie na
odwrót – przynajmniej do czasu, aż można je zweryfikować na podstawie co
najmniej kilku niezależnych źródeł. Niedawno opublikowana książka
zatytułowana Wheat Belly (Pszeniczny Brzuch) jest kolejnym dowodem na roztropność takiej postawy. Jej autor, William Davis, na co dzień praktykujący kardiolog i bloger,
obala wypromowany przez urzędową dietetykę mit, że pełnoziarniste
pokarmy są zdrowe i dlatego powinny być podstawą codziennej diety.
Zdaniem Davisa, zarówna praktyka lekarska, jak i współczesna wiedza
naukowa, dostarcza niezbitych dowodów na to, że zboża, a zwłaszcza
pszenica, mogą być dla wielu osób źródłem „nieuleczalnych” schorzeń
przewlekłych (np. nadciśnienie, cukrzyca, choroby serca, migreny, bóle
stawów, artretyzm, alergie itp.), wobec których „zfarmaceutyzowana”
medycyna jest bezradna. Wheat Belly to kolejne potwierdzenie
tego, że niskotłuszczowa dieta oparta na zbożach wpędza ludzi w chorobę,
a chorym nie pozwala wyzdrowieć, zwiększając jedynie ich zależność od
lekarstw.
Wheat Belly to bardzo ważna książka, ponieważ mówi o tym,
czego trudno dowiedzieć się od swojego lekarza – nie dlatego, że nie
chce powiedzieć, ale dlatego, że nie wie. Mało kto wie tak dużo o
wpływie pszenicy na zdrowie człowieka co dr William Davis. Autor zebrał
wiedzę na ten temat nie tylko z literatury medycznej, sięgnął również do
genetyki rolniczej, która w ciągu ostatnich 50 lat tradycyjną pszenicę
zamieniła w produkt hybrydowy – opłacalny, odporny i wydajny, ale
praktycznie bez związku z pierwowzorem. Przypomnijmy tylko, że za
biologiczno-genetyczną modyfikacją pszenicy stały szlachetne intencje. W
latach 60-tych zapanował za Zachodzie strach przed przeludnieniem i
głodem na świecie. Zwiększoną uprawę zbóż zaczęto przedstawiać jako
jedyny ratunek ludzkości, przeciwstawiając ją „szkodliwej” hodowli bydła
i produkcji mięsa. W atmosferze tamtej histerii rząd USA oraz inne
wysoko rozwinięte państwa zaczęły inwestować olbrzymie kwoty w badania
naukowe mające na celu ulepszanie roślin i zwiększanie plonów. I to się
udało – np. średni plon z hektara jest dziś dziesięciokrotnie wyższy niż
jeszcze 100 lat temu. Jednak za sprawą genetyki i biotechnologii
pszenicę zmodyfikowano do tego stopnia, że ta nowa roślina tylko dla
niepoznaki wciąż nosi nazwę „pszenicy”.
Za sprawą gwałtownej ekspansji rolnictwa, współczesny świat, oprócz
kukurydzy i ryżu, „stoi dziś pszenicą”. Jej uprawy objęte są wielkimi
dotacjami finansowymi, a producenci pszenicy to jedno z najbardziej
wpływowych lobby producenckich oddziałujących na świat polityki,
gospodarki oraz nauki. Według strony internetowej „pszenica.uprawy.info”:
Na świecie zbiera się ogółem 2180-2200 milionów ton zbóż, z tego około 650 milionów ton ziaren pszenicy, co daje jej trzecie miejsce po ryżu i kukurydzy. W strukturze zasiewów na świecie pszenica zdecydowanie zajmuje pierwsze miejsce z powierzchnią 220 milionów hektarów.
Ktoś te wszystkie zboża musi jeść; żeby produkcja i dystrybucja się
opłacały, potrzebny jest popyt. I w tej potrzebie należy upatrywać
rzeczywistych przyczyn, dla których „pełnoziarniste produkty zbożowe”
zostały rozpropagowane przez aparat państwowo-medyczny na całym świecie
jako „zdrowa żywność” i stały się podstawą piramidy żywieniowej
opracowanej przez amerykańskie ministerstwo rolnictwa (ang. USDA) na
początku lat 80-tych. Trzeba pamiętać, że zadaniem USDA, podobnie jak
każdego innego ministerstwa rolnictwa na świecie, jest przede wszystkim
promocja wyrobów rodzimego rolnictwa, z których dominująca część to
właśnie zboża,
kukurydza i ryż. Nic dziwnego, że piramida „zdrowego odżywiania”
opracowywana przez ministerialnych urzędników zaleca spożywanie głównie
tych produktów.
Przypomnijmy, że po raz pierwszy publiczne rekomendacje dotyczące
zwiększonego spożycia zbóż sformułowała w 1977 roku komisja Senatu USA
pod przewodnictwem senatora Georga McGoverna,
który uchodził za przedstawiciela lobby producentów zbóż w amerykańskim
senacie. Po przyjęciu przez senatorów dokumentu pt. „Cele żywieniowe
dla Stanów Zjednoczonych” w propagowanie zbóż jako „zdrowej żywności”
automatycznie zaangażowały się wszystkie instytucje rządowe, związane z
państwem ośrodki naukowo-medyczne oraz niektóre uniwersytety, zwłaszcza
te zainteresowane promocją „hipotezy tłuszczowo-cholesterolowej”.
Zaangażowanie środowisk naukowych okazało się bardzo skutecznym
zabiegiem, ponieważ nadało polityczno-ekonomiczno-ideologicznym
działaniom rządu USA naukowo-medyczną podbudowę. Dzięki temu zboża można
było teraz propagować pod pretekstem „troski o zdrowie”, a konkretnie
„wojny z tłuszczem i cholesterolem”. Od strony marketingowej strategia
ta okazała się niezwykle efektywna – ludzie chętniej wierzą naukowcom
niż urzędnikom czy politykom. I nie ma przy tym znaczenia, że w
dzisiejszym świecie role te uległy głębokiemu przemieszaniu.
Efekt końcowy jest taki, że zgodnie z informacjami we wspomnianym
wyżej portalu „pszenica.info.pl”, spożycie globalne pszenicy na osobę
wynosi dziś ok.70 kg rocznie. Dr Micheal Eades, lekarz i autor książek o zaletach żywienia niskowęglowodanowego, który na swoim blogu napisał pozytywną recenzję Wheat Belly, przytacza
dane, według których przeciętny Amerykanin zjada dziś ok. 360 bochenków
pszenicznego chleba rocznie. Półki sklepów uginają się od rozmaitych
produktów zawierających pszenicę. I nie chodzi tylko o mąkę oraz jej
wypieki (chleb, bułki, bagietki itp.), o rozmaite ciastka, ciasta i
ciasteczka, a również o przeróżne rodzaje płatków śniadaniowych.
Pszenica jest dziś składnikiem wielu rodzajów żywności przetworzonej,
nawet sosów do mięs. Jeśli dodamy do tego piwo, okaże się, że tylko
ułamek powierzchni w sklepach spożywczych zajmują pokarmy wolne od zbóż,
w tym pszenicy.
Mamy zatem sytuację, w której, niemal codziennie – czy to robiąc
zakupy w lokalnym sklepie, czy odwiedzając ulubioną restaurację – chcąc
nie chcąc buszujemy w zbożach, często nawet o tym nie wiedząc. Tym
bardziej może zainteresować naszych czytelników wywiad (część 1 i część 2), jakiego dr William Davis, autor książki Wheat Belly, udzielił Tomowi Naughtonowi, autorowi znanego filmu Fat Head (w polskiej wersji Grubi, nie głupsi).
Przytaczamy poniżej obszerne fragmenty tej rozmowy, która dotyczy
zdrowia, diety, nauki, medycyny i polityki – czyli zagadnień, które są w
dzisiejszym świecie ze sobą nierozerwalnie związane.
Resztę, czyli wywiad można znaleźć pod adresem: http://nowadebata.pl/2011/10/13/buszujacy-w-pszenicy/ skąd pochodzi cały materiał zamieszczony w tym wpisie.
W kwestii uprawy zbóż na pewno trzeba pamiętać o tym, że mogą się one nabawić chorób takich jak na przykład mączniak. Konieczne jest więc chronienie ich przed nimi specjalnie przeznaczonymi do tego środkami tego typu https://www.syngenta.pl/uprawy/zboza/tilt-turbo-575-ec . To na pewno będzie dobre rozwiązanie
OdpowiedzUsuńCiekawie i bardzo dosadnie opisany artykuł na temat zbóż, ja ostatnio tutaj też czytałam https://multimedio.pl/uprawy-zboz-w-polsce-5-faktow-ktore-warto-znac/ o uprawach zbóż. Myślę że początkujący rolnik powinien czytać wskazówki i porady.
OdpowiedzUsuńBardzo fajny wpis. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń